03.06.2022. radca prawny, dr Krzysztof Janczukowicz. Nieogłoszenie ustnie wyroku wydanego na rozprawie oznacza, że do wydania orzeczenia de iure w ogóle nie doszło (sententia non existens). Brak stron i publiczności niczego tu nie zmienia. W konsekwencji apelację wniesioną od wyroku, który nie został ogłoszony, należy uznać za Od daty doręczenia pozwu czy wniosku, wyroku czy postanowienia sądu biegną terminy, w których strony mogą podjąć określone działania w celu obrony swych praw i interesów: wniesienie Zatem nie dotyczy ona tylko możliwości egzekwowania za pomocą egzekucji komorniczej (art. 388 § 4 Kodeksu postępowania cywilnego). Zaskarżone orzeczenie można wstrzymać do czasu ukończenia postępowania kasacyjnego. Wstrzymanie wykonania zaskarżonego orzeczenia następuje w formie postanowienia, które nie podlega zaskarżeniu Ustawodawca przewidział, że przed wniesieniem apelacji należy złożyć wniosek o sporządzenie i doręczenie uzasadnienia wyroku - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. Jedną z istotnych zmian nowelizacji procedury cywilnej z 2019 r. było wprowadzenie stałej opłaty od wniosku o uzasadnienie wyroku czy postanowienia sądu, oraz wskazanie Przyjmując standardowy 14-dniowy termin do wniesienia apelacji, brak zaskarżenia wyroku w tym terminie będzie skutkował uprawomocnieniem się wyroku w piętnastym dniu. Dla przykładu – jeśli wyrok wraz z uzasadnieniem został nam doręczony 13 kwietnia 2022 r., uprawomocni się 28 kwietnia 2022 r., jeśli nie wniesiemy apelacji. Przegrana apelacja co dalej. Aktualizacja: 5 października 2023. Możliwość wniesienia apelacji to podstawa funkcjonowania nowoczesnego wymiaru sprawiedliwości. Dzięki niej istnieje szansa obrony przed wydaniem stronniczego i niekorzystnego wyroku przez sąd pierwszej instancji. Odwołanie przysługuje obu stronom postępowania. Kodeks postępowania cywilnego. Dz.U.2023.0.1550 t.j. - Ustawa z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego. Rozdział 1. Apelacja. Art. 367. Apelacja od wyroku. § 1. Od wyroku sądu pierwszej instancji przysługuje apelacja do sądu drugiej instancji. Uchylenie wyroku przez sąd odwoławczy i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania w wypadku zaskarżenia wyroku uniewinniającego. Możliwość uchylenia wyroku uniewinniającego, umarzającego albo warunkowo umarzającego postępowanie karne i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania związana z regułą ne peius określoną w art. 454 Sąd II instancji, powołując się na przepisy Kodeksu postępowania karnego (KPK), wyłączył jawność całości ustnych motywów wyroku i nie może przekazywać informacji na ten temat - powiedział wiceprezes ds. karnych Sądu Okręgowego w Warszawie Sławomir Machnio, odnosząc się do procesu Jana Śpiewaka z mec. Bogumiłą Górnikowską. Merytoryczne rozpoznanie i rozstrzygnięcie sprawy przez sąd I instancji, pomimo istnienia podstaw do odrzucenia pozwu, powoduje nieważność postępowania. Sąd odrzuci pozew lub wniosek 1) jeżeli droga sądowa jest niedopuszczalna, która musi istnieć od momentu wszczęcia postępowania do chwili wydania postanowienia o odrzuceniu pozwu. IYXiE1. Pamiętaj! Konsul nie pośredniczy w rejestracji wyroku rozwodowego – za wyjątkiem: składania wniosku o transkrypcję aktu małżeństwa, gdy małżeństwo zostało już rozwiązane przez rozwód, przy składaniu oświadczenia przed konsulem o powrocie do nazwiska noszonego przed zawarciem małżeństwa. Tryb uznania wyroku rozwodowego wydanego przez sąd zagraniczny uzależniony jest od daty jego wydania oraz od tego czy został wydany przez sąd państwa będącego członkiem Unii Europejskiej, czy też przez sąd państwa nienależącego do UE: Wyroki rozwodowe wydane przez sądy państw członkowskich UE od 1 maja 2004 roku są bezpośrednio uznawane przez polskie władze i podlegają jedynie procedurze rejestracji – którą można przeprowadzić w Polsce w urzędzie stanu cywilnego. Wyroki rozwodowe wydane przez sądy państw niebędących członkami UE od dnia 1 lipca 2009 roku są także bezpośrednio uznawane przez polskie władze i podlegają jedynie procedurze rejestracji – którą można przeprowadzić w Polsce w urzędzie stanu cywilnego. Wyroki rozwodowe wydane przez sądy państw członkowskich UE przed 1 maja 2004 roku lub przez sądy pozostałych państw przed 1 lipca 2009 roku mogą zostać uznane na terytorium RP tylko w wyniku przeprowadzenia postępowania w sądzie okręgowym, właściwym ze względu na obecne lub ostatnie miejsce zameldowania. Uznanie wyroku rozwodowego w sądzie okręgowym Uznanie wyroku sądu zagranicznego wydanego przed 1 maja 2004 roku (w przypadku wyroków sądów państw członkowskich UE) lub przed 1 lipca 2009 roku (w przypadku wyroków sądów państw spoza UE) dotyczącego obywatela polskiego, gdy jedna ze stron zamieszkuje w Polsce, podlega kompetencji sądu okręgowego właściwego dla jej miejsca zamieszkania w Polsce. Uznanie wyroku sądu zagranicznego dotyczącego obywatela polskiego w przypadku, gdy obie strony zamieszkują za granicą, podlega kompetencji Sądu Okręgowego w Warszawie, VI Wydział Rodzinny Odwoławczy, Aleja Solidarności 127, 00-951 Warszawa. Wniosek o uznanie wyroku sądu zagranicznego (w 4 egzemplarzach) powinien zawierać: imię, nazwisko i adres wnioskodawcy, imię, nazwisko i adres pełnomocnika do doręczeń w Polsce (o ile będzie ustanowiony), imię, nazwisko i adres uczestnika postępowania (była żona, były mąż), datę i miejsce zawarcia związku małżeńskiego (jeśli związek małżeński zawarty był za granicą może być wymagana transkrypcja aktu małżeństwa), obywatelstwo, jakie posiadali małżonkowie w dniu wniesienia pozwu o rozwód oraz jakie posiadają obecnie, uzasadnienie interesu prawnego żądania uznania wyroku (do czego potrzebne jest wnioskodawcy uznanie wyroku). 7. wyjaśnienie, czy w Polsce toczyła się sprawa o rozwód. Do wniosku należy dołączyć: wyrok rozwodowy w oryginale wraz z zaświadczeniem właściwego sądu, że wyrok jest prawomocny, a gdy wyrok jest zaoczny – zaświadczeniem, że wezwanie zostało doręczone nieobecnej stronie – oraz trzy fotokopie tego wyroku wraz z jego legalizacją (więcej: Legalizacja dokumentu urzędowego), tłumaczenie wyroku rozwodowego na język polski, sporządzone przez tłumacza przysięgłego zarejestrowanego na liście tłumaczy przysięgłych w Polsce i trzy fotokopie tego tłumaczenia, odpis aktu małżeństwa z urzędu stanu cywilnego w Polsce – gdy małżeństwo było zawarte w Polsce lub zarejestrowane w polskich księgach stanu cywilnego. Wszystkie dokumenty musisz złożyć osobiście albo przez pełnomocnika w biurze podawczym właściwego terytorialnie sądu okręgowego w Polsce lub po uzgodnieniu z sądem przesłać listem poleconym na jego adres. Składając wniosek o uznanie wyroku sądu zagranicznego musisz wnieść opłatę sądową za przyjęcie wniosku do rozpatrzenia. Jeżeli miejsce pobytu byłego małżonka nie jest znane lub nie włada on językiem polskim (a nie ustanowił pełnomocnika do doręczeń w Polsce), koszty mogą wzrosnąć w związku z koniecznością ustanowienia kuratora dla nieznanego z miejsca pobytu uczestnika postępowania lub w związku z koniecznością dokonywania tłumaczeń dokumentów sądowych. Decyzje w sprawie terminu posiedzenia sądu, wysokości opłat sądowych, złożenia ewentualnych dodatkowych dokumentów lub wyjaśnień należą do kompetencji właściwego terytorialnie sądu okręgowego w Polsce. Najczęściej zadawane pytania Czy w przypadku wydania wyroku rozwodowego przez sądy państwa członkowskiego UE kierownik urzędu stanu cywilnego może odmówić wpisania wzmianki dodatkowej o rozwodzie do polskiego aktu małżeństwa? Tak, takie sytuacje reguluje art. 22 rozporządzenia Rady (WE) nr 2201/2003. Dopuszcza on odmowę uznania orzeczenia dotyczącego rozwodu, separacji lub unieważnienia małżeństwa w czterech sytuacjach: jeżeli takie uznanie jest oczywiście sprzeczne z porządkiem publicznym państwa członkowskiego, w którym wystąpiono o uznanie, jeżeli zostało wydane zaocznie a stronie przeciwnej nie doręczono pisma wszczynającego postępowanie lub pisma równorzędnego, w czasie i w sposób umożliwiający jej przygotowanie obrony, chyba że zostanie ustalone, że strona przeciwna jednoznacznie zgadza się z orzeczeniem; jeżeli orzeczenia nie da się pogodzić z orzeczeniem wydanym w postępowaniu między tymi samymi stronami w państwie członkowskim, w którym wystąpiono o uznanie, jeżeli orzeczenia nie da się pogodzić z wcześniejszym orzeczeniem wydanym w innym państwie członkowskim lub w państwie trzecim między tymi samymi stronami, o ile to wcześniejsze orzeczenie spełnia warunki niezbędne do jego uznania w państwie członkowskim, w którym wystąpiono o uznanie. Podobne uregulowania zawiera polski Kodeks postępowania cywilnego w przypadku wyroków podlegających uznaniu przed sądem okręgowym. Rozwiodłem się i ponownie ożeniłem na terytorium Jordanii. Czy mogę jednocześnie złożyć wniosek o zarejestrowanie rozwodu i transkrypcję aktu mojego drugiego małżeństwa? Nie, w takim wypadku najpierw musisz uzyskać pozytywną decyzję kierownika urzędu stanu cywilnego dotyczącą wpisania wyroku rozwodowego. W niektórych wypadkach np. dotyczących wyroków zaocznych, gdy pozwany nie wiedział o toczącym się postępowaniu, kierownik urzędu stanu cywilnego może odmówić naniesienia wzmianki dodatkowej o rozwiązaniu małżeństwa. Przed kilkoma laty zawieraliśmy małżeństwo w jednym z polskich urzędów konsularnych, czy to oznacza, że teraz możemy rozwieść się w urzędzie konsularnym? Nie. Małżeństwo może być rozwiązane tylko orzeczeniem sądu. Co do zasady właściwy miejscowo będzie sąd ostatniego wspólnego miejsca zamieszkania małżonków. W przypadku jeżeli rozwód zostanie orzeczony przez sąd jordański to powinien następnie zostać zarejestrowany w polskim urzędzie stanu cywilnego. Zgodnie z treścią przepisu art. 419 Kodeksu postępowania karnego nieobecność stron na rozprawie nie stanowi przeszkody dla ogłoszenia wyroku. Oznacza to, iż wyrok może zapaść bez obecności oskarżonego (prokuratora, pokrzywdzonego etc.), jedynie w obecności protokolanta lub w obecności protokolanta i publiczności. Treść tego przepisu podyktowana jest tym, iż zgodnie z treścią § 2 Kodeksu postępowania karnego przekroczenie terminu wydania wyroku powoduje konieczność prowadzenia rozprawy od początku. Wskazany przepis art. 419 Kodeksu postępowania karnego w odczuciu społecznym budzi sporo kontrowersji, przede wszystkim w zakresie braku obowiązku stawiennictwa oskarżonego. Wskazuje się, iż może to deprecjonować rangę wyroku, który w stosunku do niego wydaje sąd. Podnosi się również, że telewizyjnie przekazywany obraz pustych sal w momencie ogłoszenia wyroku źle wpływa na wizerunek instytucji sądu. Niezależnie od oceny treści wskazanego przepisu pod opisanym kątem, należy z punktu widzenia prawnego wskazać, iż treść przepisu art. 419 Kodeksu postępowania karnego jest uwarunkowana regułą ustanowioną w art. 411 § 2 Kodeksu, która stanowi, iż przekroczenie terminu na ogłoszenie wyroku powoduje konieczność prowadzenia całego postępowania od początku. Uzupełniająco wskazać należy, iż zasadniczo wyrok jest ogłaszany bezpośrednio po zamknięciu przewodu sądowego i naradzie sędziowskiej, a w sprawach zawiłych może nastąpić odroczenie jego ogłoszenia na czas do 7 serwis: Oskarżony przed sądemProblematyka powiadomienia stron o terminie ogłoszenia wyroku Zasadniczo strony powinny być powiadomione o terminie ogłoszenie wyroku, jeżeli jest ku temu wyznaczony oddzielny termin (zgodnie z art. 411§ 3 KPK). Wymaga podkreślenia, iż nawet w przypadku gdyby dana strona nie została w ogóle zawiadomiona przez sąd o terminie ogłoszenia wyroku, wówczas następują normalne procesowe skutki ogłoszenia wyroku (w tym zaczyna biec termin do wniesienia wniosku o uzasadnienie wyroku) z tym, że stronie tej przysługuje wniosek o przywrócenie terminu do wniesienia wniosku o uzasadnienie wyroku, bowiem upływ tego terminu nastąpił z przyczyn od nich niezależnych. Sytuacja nieobecności strony z powodu braku wiedzy o terminie rozprawy końcowej nie nastąpi z uwagi na to, iż w razie nieobecności strony dalsze procedowanie sądu nie będzie możliwe (za wyjątkiem wyroku zaocznego, ale ten jest z mocy prawa doręczany stronie). Możliwa jest natomiast sytuacja, w której po rozprawie i naradzie sędziowskiej dana strona nie stawi się na ogłoszeniu wyroku. Należy wskazać, iż obecność obrońcy lub pełnomocnika na czynności sądowego ogłoszenia wyroku jest „wystarczająca” i to na nich wówczas spoczywa obowiązek powiadomienia swojego mandanta o treści wyroku sądowego, jak i wystąpienia z wnioskiem o uzasadnienie procesowa oskarżonego pozbawionego wolności W przypadku, gdy oskarżony jest nieobecny na rozprawie z powodu przebywania w więzieniu lub areszcie (a ma on obrońcę) to obowiązkiem obrońcy jest poinformowanie go o treści wyroku i podjęcie stosownych prawnych działań. W przypadku, gdy stroną nieobecną jest oskarżony nieposiadający obrońcy, wówczas sąd ma obowiązek doręczenia wyroku oskarżonemu wraz z stosownym pouczeniem prawnym co do sposobu ewentualnego odwołania oraz uzyskania uzasadnienia wyroku, Na marginesie powyższych wywodów należy podkreślić, iż w chwili obecnej do sejmu został złożony projekt nowelizacji procedury karnej, w którym jednym z postulatów jest ustanowienie reguły obowiązkowej obecności stron podczas ogłoszenia wyroku. Zobacz serwis: Postępowanie karne Media społecznościowe zalała jakiś czas temu wieść o tym, że Monsanto musi zapłacić 289 milionów dolarów cierpiącemu na nowotwór ogrodnikowi, który zachorował na chłoniaka niezarniczego przez – zdaniem ławy przysięgłych – obecny w preparacie producenta glifosat. Wyrok pochodzi z sądu w Kalifornii. fot. Jason Morrison, za FreeImages Glifosat jako związek rakotwórczy? Wykazano w wielu niezależnych, szczegółowych i dokładnych badaniach, że glifosat jest środkiem bezpiecznym dla ludzkiego zdrowia. Opublikowana niedawno, bo pod koniec 2017 roku analiza obejmująca aż blisko 55 tysięcy osób pokazała, że brak jest zależności między narażeniem na glifosat, a występowaniem nowotworów. Mimo mnóstwa badań, na które wydano ogromne pieniądze, nieznaleziono dowodu na to, by glifosat wywoływał choroby nowotworowe. Co więcej, poziom toksyczności glifosatu jestniższy, niż poziom toksyczności kofeiny, witaminy D, ibuprofenu, aspiryny, tiaminy (witaminy B1) czy związków chemicznych zawartych w occie jabłkowym. Jak zatem mogło dojść do takiego wyroku sądowego? Dewayne Johnson, bo tak nazywa się nieszczęsny ogrodnik, może cieszyć się triumfem sądowym, a wraz z nim całe rzesze aktywistów działających na rzecz zakazania stosowania glifosatu. Problem z tym orzeczeniem jest jednak fundamentalny. Został wydany na skutek głosowania ławy przysięgłych. W jej skład nie wchodzili żadni naukowcy zajmujący się omawianym zagadnieniem. Było to po prostu głosowanie osób, zapewne silnie poruszonych chorobą pozywającego, nie mających jednak nic wspólnego z tematem, który oceniali. Nie byli w stanie odnieść się do niego merytorycznie. Z punktu widzenia sądów w Unii Europejskiej takie rozstrzyganie spraw to patologia (choć te też mają swoje wpadki i kompromitacje, jak było to w przypadku powiązania przez włoski sąd szczepionki MMR z autyzmem, jednak zwykle na dużo niższym poziomie i w mniejszej skali), ale w USA, uogólniając i upraszczając, funkcjonuje taki właśnie system. Dewayne Johnson podczas rozprawy, Reuters To jest jednak zaledwie część problemu. Glifosat od dekad jest atakowany przez motywowanych „ideologią naturalności”. Działacze organizacji zajmujących się „ochroną środowiska” od lat szukali sposobu na zakazanie stosowania glifosatu. Nie dlatego, że jest on toksyczny i szkodliwy – bo jak wykazałem wyżej, nie jest. Niewygodne dla zielonych działaczy były dwa powiązane ze sobą fakty, które sprawiły że jednym z ich głównych wrogów stał się glifosat. Pierwszy jest taki, że glifosat jako środek ochrony roślin (herbicyd) wyprodukowała firma Monsanto. Gdyby zrobił to jakikolwiek inny producent, zapewne nikomu by to nie przeszkadzało. Jednak Monsanto znane było w mediach i świadomości społecznej przede wszystkim z komercyjnego tworzenia roślin genetycznie zmodyfikowanych (GMO). W tym roślin GMO, które są odporne na glifosat (jako pierwszą zmodyfikowano soję – wszczepiono w jej genom gen odporności na glifosat, który naturalnie wyewoluował u bakterii). Tego zieloni aktywiści tolerować nie mogli (zwłaszcza dlatego, że wielu z nich, będąc na wyższych stanowiskach w organizacjach „ekologicznych”, ma interes we wspieraniu koncernów żywności organicznej/ekologicznej, które zwalczają rolnictwo oparte na dowodach) w związku z czym musieli wypowiedzieć wojnę glifosatowi. Wojna ta wypowiedziana była przez wiele zaangażowanych stron z ciężkim sercem i brakiem pewności co do właściwości takiego działania. Przyczyną wątpliwości było to, że glifosat znacznie ogranicza straty w uprawach, dzięki czemu plony są obfitsze i jakościowo lepsze. Oznacza to, że dzięki stosowaniu glifosatu występuje mniejsze zapotrzebowanie na tereny uprawne, co pozwala zachować wiele miejsc (np. lasów) w stanie nienaruszonym, a tym samym dbać o bioróżnorodność naszej planety. Dodatkowo, dzięki bardzo niskiej toksyczności glifosatu, szkody z jego stosowania są znikome. Trudno przeoczyć tak oczywiste korzyści: ochrona przyrody i środowiska, lepsza jakość i ilość plonów, skuteczniejsza walka z głodem na Ziemi, większy dochód dla rolników. Niestety, niechęć do GMO przeważyła i glifosat, jako produkt firmy Monsanto, stał się celem ataków ze strony aktywistów. Roundup – środek ochrony roślin z glifosatem, Mike Mozart Proces sądowy i raport IARC na temat glifosatu Wracając do orzeczenia kalifornijskiego sądu – sprawę wszczęto posiłkując się raportem Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (IARC) poświęconym glifosatowi. Był on ważnym dowodem w sprawie, a nie powinien. Dlaczego? Powody można podzielić na merytoryczne oraz te związane z konfliktem interesów i etyczne. Zacznijmy od powodów merytorycznych. W raporcie IARC popełniono cherry-picking, czyli wybrano wyniki badań pasujące pod tezę, często motywowaną ideologicznie (cherry-picking może być też błędem poznawczym). Co dokładnie zrobiono? Odrzucono duże analizy potwierdzające, że glifosat nie ma związku z występowaniem nowotworów, w tym chłoniaków. Nie wzięto również pod uwagę faktu, że większe ryzyko chłoniaków u rolników jest najprawdopodobniej efektem wdychania spalin z maszyn rolniczych oraz pyłów. Część publikacji, jakie IARC uwzględniła, opierała się o badania które nie były nawet istotne statystycznie. W zakresie eksperymentów na zwierzętach, jakie zdecydowano się wziąć pod uwagę w raporcie, wybrano te z bardzo małą próbą, np. zaledwie 20 osobników, do tego wyłącznie samców, co jeszcze bardziej zmniejsza możliwości ekstrapolacji (czyli przełożenia wyników) na organizm człowieka. Nie przeprowadzono też badań histopatologicznych, a to całkowicie podważa wiarygodność stawianych diagnoz. W związku z rażącymi błędami metodologicznymi wybranych do raportu badań i selekcjonowaniem ich tak, by wspierały postawioną i motywowaną ideologicznie tezę (o tym, dlaczego ideologicznie, za chwilę), raport IARC jest kompletnie nieprzydatny. Wskazały to pośrednio lub bezpośrednio różne ciała naukowe, w tym najbardziej rzetelne i kompetentne: Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności – EFSA (Unia Europejska), Europejska Agencja Chemikaliów – ECHA (Unia Europejska), Agencja Ochrony Środowiska – EPA (Stany Zjednoczone Ameryki), Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa – FAO (międzynarodowa). Drugi powód, dla którego stwierdziłem, że raport IARC jest bezużyteczny i nie powinien być wcale brany pod uwagę przez jakikolwiek sąd jest taki, że niektórzy jego autorzy i osoby z IARC są aktywistami działającymi na rzecz zakazania stosowania glifosatu. Głównej autorce ewaluacji IARC, Kathryn Guyton, zarzucano zapowiadanie, że przeprowadzi badania, które z góry udowodnią rakotwórcze działanie glifosatu. Nie ma lepszego dowodu na to, że raport IARC był motywowany ideologicznie oraz politycznie i pisany pod tezę. Istnieją za to fakty pokazujące, że w grę wchodziły jeszcze duże pieniądze dla niektórych osób związanych z IARC. Christopher Portier i 160 tys. USD za poparcie Christopher Portier – człowiek ten zostanie zapamiętany tak, jak wszyscy dziś kojarzą Andrewa Wakefielda czy Gillesa-Erica Séraliniego. Oboje brali pieniądze od różnych grup interesów – firm, organizacji pozarządowych itp. – w zamian za przeprowadzanie badań pod tezę z elementami fałszerstwa (pierwszy by wykazać, że szczepionki powodują autyzm, a drugi że kukurydza GMO wywołuje nowotwory). Co takiego zrobił Christopher Portier? Naukowiec ten był szczególnym, zewnętrznym doradcą IARC przy sporządzaniu raportu na temat glifosatu. To właśnie Christopher Portier zalecił IARC, by raport ten został utrzymany i wydany. Pomimo opisanych wyżej, poważnych wątpliwości co do jego rzetelności. Warto rozpatrywać ten fakt w świetle kilku innych. Po pierwsze, Portier nie miał doświadczenia naukowego z glifosatem – nie był zatem żadnym ekspertem w tej dziedzinie. Miał za to bardzo dobre stosunki ze wspomnianą Kathryn Guyton z IARC i wiele wskazuje na to, że do pełnienia roli zewnętrznego specjalisty wybrano go „po znajomości”, a nie na podstawie kompetencji. Dodatkowym tego potwierdzeniem niech będzie fakt, że IARC jest niedużą agendą WHO we Francji (w Lyonie), która w znacznym stopniu obsadzona jest naukowcami-ekoaktywistami uprzedzonymi ideologicznie do pestycydów. Co więcej, sam Christopher Portier związany jest z Environmental Defence Fund, która za cel stawia sobie zwalczanie stosowania pestycydów. Christopher Portier w Europarlamencie Wreszcie, Christopher Portier otrzymał co najmniej 160 tysięcy dolarów amerykańskich od firm prawniczych zajmujących się pozywaniem Monsanto o gigantyczne odszkodowania, takie jak w przypadku ogrodnika z USA. Dzięki ujawnionej dokumentacji i zeznaniom w Parlamencie Europejskim, po ciągnącym się konflikcie w którym Portier starał się podważać stanowisko Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) na temat glifosatu, udało się wywabić prawdę na jaw. Dlaczego użyłem słowa „wywabić”? Otóż wcześniej, zanim Christopher Portier został przyciśnięty do muru niezaprzeczalnymi dowodami, oświadczał że za obejmujące kontrakt działania nie otrzymywał żadnych pieniędzy. Sytuację tę opisywał i informował o niej profesor David Zaruk z Uniwersytetu Saint-Louis w Belgii, za co został wyrzucony z uczelni pod naciskiem naukowców sympatyzujących z ruchem antypestycydowym, ruchem antyGMO i osobami powiązanymi z opisaną wyżej sprawą. Kulisy skandalu zwolnienia prof. Davida Zaruka opisałem w osobnym artykule. Le Monde Kończąc, chciałbym jeszcze dodać kilka ważnych zdań. Przede wszystkim choroba Dewayne’a Johnsona, tak jak i cierpienie wszystkich innych ludzi, jest sprawą przykrą i wartą pochylenia się w kontekście osobistym i emocjonalnym, naukowym, medycznym i społecznym. Nie można jednak sytuacji takich wykorzystywać propagandowo przeciwko nauce czy rolnictwu ani też do celów zarobkowych. Niestety, obecnie bardzo popularne jest procesowanie się przez wyspecjalizowane firmy prawnicze z koncernami, o ogromne pieniądze, opierając się o dowody anegdotyczne, wyrwane z kontekstu czy dowody wysnute z niepoprawnych metodologicznie badań lub zeznania niekompetentnych ekspertów. Co ważne, często dotyczy to tematów ideologicznie poruszanych przez różnego rodzaju aktywistów – to samo zaobserwować można w temacie szczepień i skarg antyszczepionkowców (przykład z Włoch). W tym konkretnym przypadku (glifosatu) wątpliwości budzi jeszcze jedno. Chociaż to Monsanto jako pierwsze wyprodukowało ten herbicyd, to wiele lat temu patent wygasł i wydają go na rynek setki firm na całym świecie. W związku z tym skupianie się na oskarżaniu Monsanto to kolejny dowód ideologicznego zacietrzewienia, a nie chęci uczciwego zgłębienia tematu. Uprzedzę krytykę o bycie sponsorowanym ogromnymi pieniędzmi przez wielkie, międzynarodowe koncerny chemiczne i rolnicze – nigdy, za żaden artykuł nie otrzymałem dużych pieniędzy, a za napisanie tego tekstu nie dostałem żadnego wynagrodzenia (chyba, że macie na myśli zasponsorowanie mi ekskluzywnych wakacji na Marsie). Motywowała mnie chęć przedstawienia sprawy uczciwie i z merytorycznego, naukowego punktu widzenia z zachowaniem kontekstu etycznego, społecznego oraz publikacji badań. Prowadzenie bloga naukowego wymaga ponoszenia kosztów. Merytoryczne przygotowanie do napisania artykułu to często godziny czytania podręczników i publikacji. Zdecydowałem się więc stworzyć profil na Patronite, gdzie w prosty sposób możecie ustawić comiesięczne wpłaty na rozwój bloga. Dzięki temu może on funkcjonować i będzie lepiej się rozwijać. Pięć lub dziesięć złotych miesięcznie nie jest dla jednej osoby dużą kwotą, ale przy wsparciu wielu z Was staje się realnym, finansowym patronatem bloga. Tagi: